MENU

Czy byliście kiedyś na ślubie gdzie Mama Panny Młodej łapie bukiet a muchę żonaty brat Młodego? Tak, tam naprawdę działa się magia. Zakochałam się w Villi Omnia i kolorach jakie tam królują. Klimat industrialny świetnie pasuje do ślubów. A ślub Martyny i Tomka to był klasyczny “slow wedding”. Wszystko toczyło się leniwie przez cały dzień. Jak tylko przyjechałam, przywitał mnie wielki, różowy, dmuchany flaming. Tomek dwa razy ocierał oczy, Martyna wyglądała bosko a goście świetnie bawili się przez cały dzień. Nie trzeba się nigdzie śpieszyć bo wszystko dzieje się w jednym miejscu, ja uwielbiam takie śluby. Do zabawy zachęcali Kamil i Michał z grupy Wodzirej+ . Były bańki, piłeczki i cukrowa wata, zresztą zobaczcie sami 🙂

CLOSE